Ile was weszło

poniedziałek, 25 kwietnia 2016

Rozdział II - Sen, Szkoła i Ramen część 2

Emii

,, Byłam na dachu jakiegoś budynku. Nagle coś poraziło mnie w oczy,  przetarłam je i odwróciłam się od tego światła. I wtedy zrozumiałam że na niebie pojawiła się żółto-fioletowa barwa oznaczająca koniec dnia. Zawsze kochałam zachody słońca, które kończyły kolejne dni ale też że jutro nadejdzie nowy dzień pełen nowych przygód. Kiedy słońce zaszło niebo przybrało bardzo ciemną barwę która kojarzyła mi się z ciemnymi włosami mojej najlepszej przyjaciółki Zee. Usiadłam na krawędzi dachu i oglądałam to ciemne niebo gdy nagle całe niebo zmieniło barwę na skarłatnokrwisty kolor. Gwałtownie wstałam i rozejrzałam się w ogół siebie. Nic tylko bez duszna i zimna cisza, gdy nagle usłyszałam dobrze znany mi krzyk ,,Zee" wydusiłam te imię odruchowo i pobiegłam za krzykiem po budynkach. Gdy byłam już na miejscu zauważyłam że stoję w małej i bardzo ciasnej aleje. To co tam się działo zamurowało mnie. Zee naprawdę tam była tylko... inna. Jej niebieskie jak niebo oczy zmieniły się na czerwone jak krew. Z różnych miejscach w jej ciele ciekła krew. W jej ręce widniała wielka szkarłatnokrwista przepiękna katana cała we krwi. 
- Zee...co jest...co to jest...gdzie jesteśmy...? - patrzyłam na Zee z przerażeniem. Ona w odpowiedzi przybliżyła się do mnie i...podniosła katanę i wbiła ją w swoje serce. wtedy też cicho szepnęła mi do ucha : ,,To twoja wina...- słychać było że jest wykończona. - To ty zniszczyłaś wszystko. To ty do prowadziłaś do zniszczenia". 
Obudziłam się z krzykiem własnym pokoju. Do końca sama nie rozumiałam co się stało. Spojrzałam na zegarek była 2 w nocy. Obok zegarka leżało zdjęcie z lat gdy chodziłam do pierwszej klasy podstawówki. Wzięłam je do ręki spojrzałam na nie. Tak dobrze pamiętam ten moment to było na moich pierwszych urodzinach. Moje rudę włosy były związane w kok, a moje żółte oczy były zamknięte, nade mną stał mój starszy brat Shima, jedną swoją rękę trzymał na moim ramieniu a drugą na ramieniu Zee mojej przyjaciółki od przedszkola. Moje przemyślenia przerwał huk otwieranych drzwi do mojego pokoju wpadł około 17-letni chłopak o czarnych włosach i zielonych oczach. Tylko nie wiem dlaczego w ręku trzymał patelnie, ale jednym z najgorszych było to że miał na sobie tylko bokserki w różowe misie. 
- Nii-san, co ty robisz w moim pokoju!?  I po co ci ta patelnia!? - krzyknęłam na brata ze wszystkich sił jakich miałam. 
- Usłyszałem krzyki i pomyślałem że ktoś mógł zrobić mojej małej siostrzyce krzywdę.
- Ale dlaczego patelnia? -  spytałam wykazując na metalowy przedmiot kuchenny w jego ręce. On w odpowiedzi podszedł do mnie i pomachał mi nim przed nosem jakby chciał powiedzieć "zła dziewczynka" po patrzyłam na niego pytająco. A on tylko westchnął. 
- Kochana młodsza siostro czy nigdy nie zdarzyło się tobie że popatrzyłaś na patelnie i pomyślałaś "Ciekawe jak ona bije"? - przez cały ten dialog machał patelnią w lewo i w prawo. 
- Nie. - odpowiedziałam szczerze, gdy nagle usłyszałam trzask i krzyki mojego brata"Ał ał ał...moja biedna nóżka". Nie mogłam się powstrzymać. - Czy już wiesz jak to bije mój kochany starszy bracie. - On w odpowiedzi pokiwał głową na tak. - To dobranoc. - położyłam się i przykryłam kołdrą. 
- Ej! Czekaj chwilę! Pójdę jeśli powiesz dlaczego krzyczałaś! - zdjął ze mnie kołdrę. Spojrzałam na niego miał za poważny wyraz twarzy no przynajmniej jak dla niego. 
- Nie odpowiem dopóki ty mi nie odpowiesz na pytanie, ok? - po chwili zawahania pokiwał głową na tak. - No więc ... dlaczego różowe misie? - On spojrzał na mnie jakby nie różuumiał. Po chwili spojrzał na dolną część swojej garderoby po czym szybko wybiegł z mojego pokoju. Ja tylko krzyknęłam za nim. - Dobranoc Nii-san. - wzięłam swoją kołdrę z podłogi położyłam się, bardzo długo nie mogłam zasnąć, jak tylko zamykałam oczy przed oczami miałam całą zakrwawioną Zee, jednak po wielu próbach w końcu się udało mi się zasnąć. 
      *** 
Zee 

Po biologii wszyscy szybko wybiegli przepychając się nawzajem. Właśnie wstałam pozbierałam rzeczy i wyszłam na korytarz. Wokół mnie przeszły trzy szkolne laleczki barbie, które zawsze i wszędzie chodzą wymalowane. Elipsa, Kimi i Misa razem z przyjaciółką mówimy na nie,,Trójca Barbie."
- O...proszę czyż to nie nasz szkolny demonek? Co u ciebie słychać? Znów idziesz włożyć szopy do auta mojej mamy? - powiedziała średnia blondynka przywódczyni grupy tych tandetnych laleczek i...i córka pani Ichigo. Kimi i Misa tylko zachichotały. Ominęłam dziewczyny szerokim łukiem i szybko pobiegłam pod salę muzyczną usiadłam obok drzwi i czekałam aż zabrzmi dzwonek na lekcje. Po głowie chodziła mi tylko jedna myśl ,,Emii gdzie jesteś? "Siedziałam pod salą gdy nagle obok mnie usiadł zielonooki szatyn. 
- Hikari o ile dobrze pamiętam to teraz masz angielski, więc dlaczego tu siedzisz? - Hikari to mój stary i bardzo dobry przyjaciel z przedszkola. Zawsze mnie wspierał razem z Emii. 
- Zee-chan...ty się nigdy nie zmienisz, co? -  zapytał udając obrażoną minę. 
- Nie. - powiedziałam całkowicie poważnie a on tylko wybuchł śmiechem jak 6 latek kiedy czyta dowcipy których nie rozumie ale i tak się śmieje. - Więc powiesz mi dlaczego tu przyszedłeś? 
- Martwiłem się o ciebie. Na korytarzu wyglądałaś potwornie. Co się stało? -patrzył na mnie ciągle oczkami jak u zbitego psa któremu ktoś przyłożył gazetą w tyłek 
- Nic takiego. - szepnęłam ale on nadal patrzył się na mnie z tym wyrazem twarzy. - Hi naprawdę wszystko jest ok. 
- Zee-chan znam cię tak długo by wiedzieć gdy kłamiesz. - wstał westchnął ciężko. - Przyjdź dziś z Emii do mnie mam dla ciebie twoje ukochane rameny. 
- Rameny!! - krzyknęłam ze szczęścia lecz kiedy potarło do mnie co zrobiłam zasłoniłam ręką usta, nic  nie poradzę na to że je kocham. - Spytam się jeszcze Emii, zgoda? 
- Zgoda, pa. 
- Pa. 
Chwile jeszcze rozmyślałam gdy nagle zadzwonił dzwonek na mą ulubioną lekcje. Muzykę. Weszłam do klasy z innymi uczniami i usiadłam w ostatniej ławce.
***
Emii

Biegłam ile sił w nogach ,,Oby zdążyć, oby zdążyć, o nie już się spóźniłam". Była właśnie 8.19 gdy weszłam do szkoły czyli 14 minut po dzwonku. Miałam tylko 1 minutę by dobiec na Muzykę. Przebrałam buty i szybko pobiegłam do sali muzycznej. Lekko otworzyłam drzwi i po cichutku weszłam do sali. W saku stał jeden rząd ławek w których siedziały po dwie osoby, przy tablicy stała około 26 letnia kobieta która miała rozpuszczone blond włosy aż do pasa. Cała klasa zamiast patrzyć na nauczycielkę patrzyła na mnie. Położyłam palec wskazujący na ustach, dając im znak by mnie nie pod kablowali. Na paluszkach podbiegłam do najbliższej ławki w której siedziała Zee. Położyłam torbę przy ławce i szybciutko usiadłam. Jaki fart kiedy już siedziałam pani. Koizumi odwróciła się. 
- Dobrze już jest 8.24 czas by sprawdzić obecność. - mówiła siadając do dziennika i wyczytując nagłos:
- Iki! - dziewczyna z drugiej ławki pod oknem. Długie i proste brązowe włosy i zielone oczy. 
- Hai!
- Akari! - dziewczyna z pierwszej ławki przy ścianie. Krótkie czarne włosy i piwne oczy zakryte okularami. 
- Hai! 
- Kazuma! - zboczony blondyn z pierwszej ławki od okna. 
- Tu! 
- Yukio! - chłopak z trzeciej ławki od ściany. Czarne lekko ułożone włosy na nosie okulary i przewodniczący klasy. 
- Hai! 
- Emii! - To ja! Dziewczyna z czwartej lawki od ściany. 
- Hai! 
- Rikuo! - chłopak z trzeciej ławki przy oknie. Brązowe bardzo rozczochrane włosy. 
- Tu! 
- Reiko! - dziewczyna z drugiej ławki przy ścianie. Kręcone długie włosy o kolorze ciemnego blondu, niebieskie oczy. 
- Hai!
- Elipsa! - dziewczyna z szóstej ławki od okna. Szefowa ,,Trójcy Barbie". Największy wróg Zee.
- Tu! 
- Kimi! - dziewczyna z szóstej ławki od ściany. Przyjaciółka Elipsy.
- Tu! 
- Misa! - dziewczyna z piątej ławki od okna. Przyjaciółka Elipsy.
- Tu! 
- Takao! - chłopak z drugiej ławki od ściany. Nieobecny
- Nie ma! 
- Zee! - Moja najlepsza przyjaciółka! Czwarta ławka od okna. 
- Tutaj! 
- Dobrze wiec jest 11 na 12 osób. - szepnęła do siebie - Więc dziś będziemy mówić o... - i dalej już nie słuchałam. Spojrzałam na siedzącą obok Zee, patrzyła na okno. I to znaczyło jedno wyłączyła się. Kiedy Zee się wyłącza traci kontakt z rzeczywistością. Westchnęłam cicho i położyłam się na ławce, kiedy leżałam na ławce zobaczyłam biały materiał przed moim nosem, podniosłam się z ławki i wzięłam do rąk karteczkę,otworzyłam i zaczęłam czytać:

"Hej dlaczego się spóźniłaś?"

,,Znam tylko jedną osobę w tej klasie która tak piszę". Spojrzałam na Zee. Patrzyła na mnie uśmiechając się lekko. Wzięłam długopis i zaczęłam pisać odpowiedź : 
                          
                                                         "Mój brat, bokserki w różowe misie i patelnia, więcej chyba                                                                                                                 mówić nie muszę?

"Nie...znowu misie?"          

                                                         "Tak...znowu. Jeszcze występ z patelnią."

"O której tym razem?"

                                                         "2 w nocy, przyśnił mi się koszmar, strasznie dziwny,                                                                        obudziłam się z krzykiem i wtedy on przyszedł i próbował mi                                                               pomóc a ja..."

"a ja zachowałam się jak pospolity cham, to chciałaś powiedzieć?"

                                                          "Tak..."

Przez resztę lekcji ja rysowałam a Zee patrzyła się w okno. Nie wiem dlaczego ale wydawała się przerażona.
***

Zee

,,Boje się" - myślałam patrząc w okno. Po koszmarze i po tym jak Emii mi powiedziała dlaczego się spóźniła poczułam nagły strach (nie,nie tu nie chodzi o bokserki w różowe misie) i stratę jakbym ponownie coś straciła. Ten koszmar...nie...ten chłopak wywołał u mnie mieszane uczucia i ogromny strach. Dziwi mnie tylko to że nie bałam się go. Inaczej, to było uczucie jakbym go znała. Otaczało go wtedy aura tajemnicy ,ale jednocześnie radości. Tylko co on chciał mi powiedzieć strasznie mnie to męczy, nawet nie mogę odpłynąć. To był tylko koszmar większość dzieci w moim wieku miewa koszmary, ale tam czułam się jak w prawdziwym świecie. Moje przemyślenia przerwał dzwonek na przerwę. Spakowałam się i szybko wyszłam z sali. Wbiegłam do biblioteki mówiąc pani z grzecznością ,,Dzień Dobry". Zaczęłam przeszukiwać półkę z książkami o Japońskiej kulturze. ,,Czarna maska...nie" mówiłam sobie szeptem odkładając książki na miejsce. Obchodziła mnie tylko książka z wyjaśnieniami a pro po tej maski. Nagle jakieś ręce odciągnęły mnie od półki. Spojrzałam na osobę za mną. To była Emii.
- Emii-chan... -  poczułam jakbym dopiero obudziła się z jakby takiego transu. Dopiero spojrzałam w jej oczy widniały w nich malusieńkie bardzo malusieńkie łzy, widać było że ledwo co się powstrzymuje. - Emii-chan co jest? - spojrzała na mnie zaskoczona, ale po chwili uśmiechnęła się lekko do mnie.
- Nie wiem o czym mówisz Zee-chan. Przyszłam powiedzieć ci o tym że pani Ichigo powiedziała mi po drodze o tym że mamy iść natychmiast do gabinetu dyrektora, czyli podsumowując to taki sam dzień jak co dzień. -  coś mi tu nie grało Emii mówiła zaspokojenie jak na nią zawsze w połowie zdań o naszych licznych wezwaniach do dyra rzucała jakiś żart czy wyśmiewała ich za głupotę.  A teraz uśmiechała się fałszywie próbując ukryć gniew, przerażenie i stratę. W tym momencie poczułam że obie czujemy się podobnie. Nie ,nie to tylko przeczucie...
- Dobra niech ci będzie poczekaj na mnie przy wejściu, przyjdę jak tylko posprzątam. - popatrzyła na bałagan jaki zrobiłam pokiwała głową i wyszła z biblioteki. Szybko wsunęłam trzy książki,  których jeszcze nie przejrzałam i pośpiesznie wyszłam z biblioteki. - To co idziemy. - nie wiem jak wy ale ja i Emii już praktycznie możemy mieszkać w gabinecie naszego dyrektora. Poważnie codziennie w jego gabinecie po wezwaniu pijemy moją ukochaną herbatę i słuchamy.jego przeprosin odnośnie tej wrednej truskawy i jej barbiowatej córeczki. Jednak kiedy podchodziłyśmy do gabinetu dyrektorskiego podeszła do nas szkolna królowa makijażu. Elipsa.
- I co znowu u dyra? Ciekawe co nasze dwie niedołęgi znów przeskrobały?
- Serio? Za kogo ty się uważasz ze wszystkich skarg twojej pokręconej matki. - twarz Elipsy znieruchomiała.
-Emii-chan chyba trochę przesadziłaś. - szepnęłam do ucha Emii. Ona jak widać chyba zignorowała mnie.  Bo dalej patrzyła na nią wściekła.
 - O rany tego się nie spodziewałam, oj oj Emii....a ja zawsze myślałam że to Zee jest naszym szkolnym demonkiem a tu proszę widzę że nasza sierotka w końcu pokazała pazurki. Ale wiesz co ja w porównaniu do ciebie sieroto mam rodziców i nie musi się mną opiekować jakiś idiota, który dawno temu powinien wylądować w psychiatryku.
- Ty mała... - widać była że Emii coraz bardziej się denerwowała. Zawsze tak ma gdy ktoś obraża Shime. - Nie wiesz nic o mnie ani o mojej rodzinie i przyjaciołach. - wiedziałam że Emii zaraz zacznie płakać, więc postanowiłam ją obronić stanęłam między nią a Elipsą. Oj teraz zacznie się zabawa o jakiej Elipsa nie zapomni.
***

Emii
Chciałam zacząć płakać,,Wiem moja matka i ojciec nie żyją ale moją jedyną rodziną jest Shima, Hi i Zee. Bez nich nie miałabym się co się uśmiechać i co żyć" już chciałam to wykrzyczeć Elipsie w twarz, nie mogłam Zee stanęła przede mną. 
- Łał naszemu klasowemu demonkowi widać znudziło się stanie i słuchanie jak obraża się jej psiapsiółkę. - Zee zachowała spokój co było raczej dziwne.
- Elipsa możesz już sobie iść. - ja i Elipsa stanęłyśmy w bez ruchu. Zee puszcza ofiarę, która obraża kogoś na kim Zee zależy, to do niej nie podobne. Odkąd jej tata zaginął zawsze walczyła, za Hikarie'go, za Reiko i za mnie. Jej zdanie potwierdziło tylko moje przypuszczenia Zee się czegoś boi. Modliłam się by to był już koniec na dziś, jednak Elipsa zauważyła że Zee źle się dziś czuje, uśmiechnęła się do nas złośliwie i powiedziała :
- Co jest Zatannna siostra znów zrobiła z ciebie służącą? - widziałam ten spokój który płynął z oczu Zee ten zimny i straszny wzrok.  Czuje że zaraz poleje się krew. - Serio Zatanna twoja rodzina jest pokręcona,  siostra świróska i matka wariatka.  Nie dziwie się twojemu ojcu że wyszedł i nigdy nie wrócił. - Coś czuje że Elipsa popełniła dziś największy błąd swojego życia.

-----------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Hej tu Zee, dzisiaj zapraszam na scenkę jak pod koniec pierwszego rozdziału. W scenkach jak tamta występowałam razem z Zee. Chcę dla nie kumatych wytłumaczyć że w scenkach występujemy jako:
Aut 1 - Zee - ja!
Zee - Zatanna - Zee z opka.
Emii - Emily - Emii z opka.
Aut 2 - Emii - moja przyjaciółka.

Aut1: A więc to koniec na dzisiaj myślę że się wam podobało wiem rozdział nie był zbyt emocjonujący ale w następnym rozdziale postaram się jeszcze lepiej.
Zee: (wchodzi razem z Emii) Serio ,,to na dzisiaj koniec" nie stać cię na nic lepszego. Spóźniłaś się z rozdziałem dwa miesiące i nawet nie przeprosisz. (Zee podchodzi do autorki 1 i potrząsa nią).
Emii: (widząc że autorka coraz gorzej się czuje odciąga Zatanne od Aut1 i zaczyna robić jej kazanie.) Zee-chan... jak ty się zachowujesz czy masz pojecie o tym że sprawiasz ból innym.
Zee: (zaczyna płakać) Gomenasai... Emii-chan.
Emii: To nie mnie powinnaś przepraszać.
Zee: Gomenasai.
Aut1: Już...już Zee spokojnie (Aut 1 próbuje uspokoić Zee ,ale ta zaczyna mocniej płakać. Do pomieszczenia wchodzi Aut 2)
Aut2: Rany...Rany co tu się dzieje?
Emii: Nawet nie pytaj. Ej Aut2!
Aut2: Huh?!
Emii: Wiesz skoro Aut1 jest zajęta pomyślałam że może ty powiesz co będzie w rozdziale 3. (Aut2 podchodzi do Emily szepcze jej coś na ucho.)Jak to nie wiesz co?!
Aut2 : Mówiłam wiem tylko tyle że będzie to coś związanego z tobą.
Emii: Mam się bać?
Aut2: (pokiwała głową) Znasz Aut1 ona zawsze wymyśli coś pokręconego.
Aut1: Ej! Może jestem zajęta ale wciąż was słyszę.
Emii: Czas nam się kończy. A więc do następnego rozdziału Bye -Bye.
Aut2: do zoba.
Zee i Aut1: Bye - Bye.






by ZeeEmii

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz